Rano obudziłam się wtulona w mojego miśka. Riker jeszcze spał, a ja w tym czasie wyplątałam się z jego objęć i stanęłam przy biurku. Pstryknęłam palcami i po chwili miałam na sobie zestaw z ciasteczkowym
kilka minut później blondas się obudził, od razu jak mnie zobaczył na jego twarz wkradł się uśmiech. Słodziak. Wstał i tak po prostu mnie przytulił
-Ubierz się, pójdziemy zrobić śniadanie
-Okay.. Chwila... Ja niby mam robić śniadanie tym ułomom?
-My mamy robić, więc już nie przeżywaj
-No dobra...- 6 minut później wyszliśmy z pokoju i o mało co się nie zabiliśmy o prawie nagiego Rossa w napisem na brzuchu : kocham cię Lau Juliet zaczęliśmy się śmiać. Młodszy blondyn przewrócił się na drugi bok i spał dalej. Na schodach leżała ulubiona poduszka Pinkie, czyli coś się działo w nocy. Z jej pokoju wyszedł mój brat. Był w samych dresach i do tego miał poczochrane włosy. Przywitał się z nami uśmiechem, a my razem z Rikiem poszliśmy na dół. W salonie rozwalone głośniki, piana, pełno butelek i puszek po alko i innych napojach, pełno cząstek chipsów, jakiegoś żarcia, a po środku tego wszystkiego spał Ryland z Kinią przytuleni do siebie. Weszliśmy do kuchni, a tam o dziwo był porządek! Rozumiecie? PORZĄDEK! W domu Lynch'ów to rzadki widok. Od razu podeszłam do szafy i zaczęłam wyjmować potrzebne składniki na naleśniki, a blondas wyjmował z szafek wszystkie produkty, z którymi można by zjeść naleśniki. 45 minut później było to: myślicie że starczy? Obawiam się o to, że braknie...
-ŻARCIE!!!-krzyknęliśmy z blondynem, a po chwili na dole zjawili się wszyscy obecni w domu (czyt. all bohaters xD) 15 osób to jednak dużo do wyżywienia. Naleśników starczyło (i całe szczęście)
-No.. To teraz sprzątamy -zakomunikowałam, a wszyscy pobiegli się ubrać. Godzinę później dom błyszczał, a do środka weszli państwo Lynch i moi rodzice. Nieźle nam poszło
-Wow... Dzieci, ten dom nigdy wcześniej tak nie błyszczał, nawet jak go kupowaliśmy- powiedział Mark
-Masz rację, powinniśmy ich częściej zostawiać samych, a tym bardziej w towarzystwie tych dziewczyn, bo mają na nich dobry wpływ
-Ja tam się zgadzam-powiedziała Cheryl Ratliff (czyt. mama Lau, Van i Ella)
-Mamo, widziałabyś co Lau i Rik zrobili na śniadanie... Normalnie bajka, Lau..? Zaadoptujesz mnie na śniadania?
-Jasne Rocky
-YEY!-rzucił się na mnie i zaczął przytulać
~*~
No to jest i 3!
Zaglądać na notkę z boku (ważne!)
do napisania
Kinga
Świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :*
A i zapraszam do mnie
pamietnik-rossa-lyncha.blogspot.com
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na next. :*
Ps. Zapraszam cię na nowy rozdział na moim blogu. :)